wtorek, 2 lutego 2016

Moje początki z maszyną

Pierwszą maszyną do szycia, z którą miałam do czynienia był stary Łucznik-walizkowy. Tato przyniósł go do domu gdy miałam -naście lat, od kogoś kto uznał że ma już dosyć tej maszyny.
Próbowałam na niej skracać spodnie, wszywać zamki.... Zamierzałam nawet zacząć szyć, tylko wizyta w sklepie z tkaninami zniechęciła mnie do tego. Ceny w tamtych czasach były kosmiczne, a nastolatki nie było stać na zakup materiałów.Zresztą szycie na tej maszynie to był koszmar- ciągle była rozregulowana. Jedyny plus- to to że mogła zszyć grube warstwy materiału /pamiętam ze nawet pasek do torebki przyszywałam/.
Dopiero teraz siedząc w domu z dzieckiem, zaczęłam szukać sobie zajęć i przypomniałam sobie o szyciu- niespełnionym marzeniu.
Jesienią nadarzyła się okazją i kupiłam maszynę do szycia w Lidlu -model SilverCrest. Zdecydowałam się na ten zakup zachęcona pozytywnymi opiniami znalezionymi w internecie. Zresztą do mojego początkowego szycia maszyna ta myślę, że w zupełności mi wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz